W czasie ciąży uczestniczyłam w warsztatach z chustonoszenia. Chustami interesowałam się (żeby nie powiedzieć jarałam się;D) od dawna, więc z wielkim zapałem wyszukiwałam informacji na ich temat oraz na temat warsztatów. Gdy synek fikał sobie jeszcze w moim ciążowym brzuchu, ja ćwiczyłam na sucho, a później z użyciem lalki 2 wiązania - kieszonkę i plecak prosty. Kieszonka od razu podbiła moje serce, z plecakiem było mi trudniej i jakoś bardziej skupiłam się na tym pierwszym sposobie motania.
źródło: littlefrog.pl |
Niedawno miałam okazję wypróbować ją z synkiem na warsztatach. Na początku zajęć, gdy prowadząca przedstawiała teoretyczne zagadnienia, synek był płaczliwy, marudny, liczyłam się z tym, że może nie mieć ochoty na oplatanie go chustą i manewry temu towarzyszące. Jednak w trakcie, gdy już się nieco uspokoił, chusta okazała się na tyle wyciszająca, że przespał w niej resztę zajęć:) Tym razem ćwiczyłam zarówno kieszonkę, jak i kangurka.
Wczoraj i przedwczoraj mieliśmy trudniejszy czas- synek dużo razy ulewał po karmieniu, raz na tyle obficie, że się naprawdę wystraszyłam. Skonsultowałam się z Moniką Paryś promotorką karmienia piersią, która prowadziła zajęcia grupy wsparcia, o których pisałam tutaj i tutaj. Monika uspokoiła moje obawy, radziła poobserwować smyka. Udałam się z moją pociechą na spacer - pierwszy raz wyszliśmy w chuście w świat:) Uprzednio podpytałam na grupie fb o najodpowiedniejszy ubiór na obecne warunki pogodowe i zaryzykowałam. Synek zasnął już w trakcie motania i spał w trakcie całego 2-godzinnego spaceru. Na wszelki wypadek zabrałam wózek, który posłużył jedynie jako miejsce na transport kurtki, a później zakupów z cukierni. Nie wiem, czy to zasługa przytulania ze mną w chuście i pionowej pozycji przez dłuższy czas, czy czegoś innego, ale mieliśmy spokój z ulewaniem przez resztę dnia:)
Mam nadzieję, że nasza przygoda z chustą się uda i że synek ją trwale polubi i pozwoli zainspirowanej mamie na motanie go:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Za wszystkie spostrzeżenia i wsparcie - dziękuję :)