piątek, 9 października 2015

Pozytywka sowa - recenzja

Do grona przydatnych zabawek naszego syna należy sowa z pozytywką. Jak wspomniałam już wcześniej (tutaj), synek nie lubił gondoli ani swojego łóżeczka. W ramach akcji oswajania z wózkiem otrzymał od babci i dziadka maskotkę z pozytywką, którą można przywiesić np. do niego.

źródło: zdjęcie własne


Pluszowa sowa upodobała sobie miejsce przy gondoli i towarzyszy nam podczas spacerów. Zdarza jej się również gościć przy szczebelkach od łóżeczka. Staram się ją uruchamiać w sytuacjach towarzyszących zasypianiu, by kojarzyła się synkowi ze snem. Melodyjka, jaką wygrywa sowa jest chyba najbardziej popularnym motywem pozytywkowym, jaki istnieje. Sprzedawczyni zapewniała moją mamę, że zabawka ta nie wymaga baterii, co jest niewątpliwą ulgą dla naszego rodzicielskiego portfela :)

Sowę oceniam pozytywnie, podoba mi się, że można ją łatwo uruchomić, posiada przydatny uchwyt, za który może złapać dziecko (naszej pocieszce już się to zdarzało, póki co nie intencjonalnie, natrafiał dłonią na uchwyt i przesuwał, uruchamiając fragment melodii). Jako jedyna zabawka z całej kolekcji ma zamknięte oczy, co dodatkowo kojarzy się ze snem.

Do małych minusów zabawki zaliczam krótki czas trwania melodii, sposób przymocowania jej (pluszowe fragmenty materiału zamiast porządnej przywieszki) oraz fakt, że bardzo szybko odpruł się materiał okrywający sznurek do pociągania - wygląda to tak, jakby maksymalnie oszczędzano na ilości zużytego materiału i łatwo się on pruje i rozchodzi.

2 komentarze:

  1. Z ogromną przyjemnością czytam kolejne Twoje wpisy na blogu. Twój obraz - świeżo "upieczonej" mamy jest bardzo pozytywny... Cieszę się, że mogę dowiedzieć się o interesujących zabawkach dla maluszka, które z pewnością przydadzą się każdemu rodzicowi. Wierzę, a właściwie jestem przekonana, że są one tylko uzupełnieniem wspólnych chwil z dzieckiem, bowiem zbyt wiele bodźców może maluszka trochę rozpraszać... Trzymam kciuki za Ciebie i za synka oraz oczywiście za tatusia!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Aniu za miłe słowa i kciuki:)
    Bycie świeżo "upieczoną" mamą sprawia mi ogromną przyjemność i radość.
    Zgadzam się z tym, co napisałaś o zbyt dużej liczbie bodźców - łapię się na tym, że są takie dni, gdzie nie używamy żadnej typowej zabawki (poza wspomnianą wyżej sową do zaśnięcia), a najwspanialszą zabawą bywa wtedy ćwiczenie buzi i języka i słuchanie pierwszych głosek i sylab w wykonaniu synka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Za wszystkie spostrzeżenia i wsparcie - dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...