środa, 14 października 2015

Odważne macierzyństwo w aspekcie mlecznym

Wspomniałam niedawno o tym, że udaliśmy się na wesele bez naszego szkraba (tutaj). Dzisiaj chcę opisać jeden z trudniejszych aspektów tego wydarzenia oraz jak sobie z nim poradziliśmy :)
źródło:niam.pl


Wiedziałam, że będziemy tęsknić. Wiedziałam, że syn będzie w dobrych rękach. Wiedziałam, że opiekunowie też będą trochę przejęci tym, jak to będzie. Wiedziałam, że chcę, by synek jadł w tym czasie tylko moje mleko. Nie wiedziałam, czy go starczy.

Kiedy karmisz piersią na co dzień, nie przejmujesz się ilością pokarmu (nie potrzebujesz wiedzieć, ile ml dziecko zjada), nie martwisz się przechowaniem, przygotowaniem i podaniem mleka, nie zastanawiasz się, jak zachowają się piersi w sytuacji rozłąki z dzieckiem, ani jak poradzi sobie dziecko bez nich. Sytuacja zmienia się, gdy dochodzi do czasowej rozłąki, a w naszym przypadku - całkiem długiej rozłąki.

Najpierw zrobiliśmy test, czy synek zaakceptuje moje mleko w butelce. Z polecenia położnej ze szkoły rodzenia dawno temu zaopatrzyłam się w butelkę, która wymaga aktywnego ssania, by mleko z niej poleciało - zapobiega to rozleniwieniu przy piciu i niechęci do ssania piersi. Skorzystałam z podpowiedzi usłyszanej na spotkaniu laktacyjnej grupy wsparcia (nie pamiętam, którym z nich: tutaj i tutaj) - by zwiększyć szanse na wypicie mleka z butelki warto, by była podana przez kogoś innego niż mama, najlepiej, by mama w tym czasie była w innym pomieszczeniu i by nie było słychać jej głosu, czyli dziecko nie czuje, nie widzi i nie słyszy mamy. Zrobiliśmy 2 razy próbę - odciągnęłam mleko i mąż podał je synkowi we wspomnianej butelce - jeden raz wypił całkiem sporo (nie pamiętam, ile było mleka), a drugi raz wypił wszystko, co było w butelce (ok. 80-100 ml). Dało to nadzieję, że poradzi sobie z butelką i zaspokojeniem głodu za jej pomocą oraz bardzo wstępny i szacunkowy obraz tego, ile może wypić.

Następnie przystąpiłam do zaopatrzenia synka w pokarm na czas mojej nieobecności. Nie wiedziałam, jak przystąpić do tego, by starczyło jedzenia na bieżące karmienia i by wstrzelić się w najlepszy moment na odciągnięcie mleka, a następnie szukałam wiedzy, jak prawidłowo je przechować, dostarczyć i podać. Z pomocą przyszła mi Monika Paryś z yourbreastfriend.pl

Skorzystałam z jej rad, które okazały się bardzo przydatne zarówno dla mnie, jak i dla moich najbliższych, z którymi został synek. Chętnie się nimi podzielę, by mogły przydać się kobietom w potrzebie :) Dlatego zapowiadam - proszę wypatrywać kolejnych mlecznych wpisów :)



Nasza opowieść kończy się dobrze - mimo obaw i niepokojącego sygnału, że może nie wystarczyć mleka, wystarczyło go idealnie na styk, ostatnią porcję synek otrzymał krótko przed naszym powrotem :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Za wszystkie spostrzeżenia i wsparcie - dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...