niedziela, 27 grudnia 2015

Jak chusta ratuje z opresji

źródło: littlefrog.pl

O naszych początkach z chustami pisałam we wrześniu (tutaj). Od tamtego czasu raz po raz używaliśmy chusty, co spotykało się z różnymi reakcjami otoczenia. Skonsultowałam temat z osobami bardziej doświadczonymi w noszeniu i najbardziej pomocne było dla mnie zastanowienie się, dlaczego chcę nosić. W pewnym momencie przerzuciliśmy się bardziej na wózek, w którym to synek zasypiał smacznie na spacerze i kontynuował drzemkę jeszcze w domu.

Ostatnio smyk bywał bardziej marudny i niespokojny. Pewnej nocy było wyjątkowo trudno go ukoić i wyciszyć do snu. Pomyślałam sobie, że nic nie stracę, jeśli spróbujemy z chustą. Zamotałam synka, a następnie założyłam polar, który jak się okazało pomieścił nas oboje :) Dzięki kieszeniom przypadającym w okolicy zamotanych stóp syna mogłam od czasu do czasu ogrzać te stopy moimi dłońmi schowanymi w kieszeniach, choć bardziej skupiłam się na głaskaniu po plecach i głowie. Wystarczyło kilka minut, by synek się uspokoił i zasnął, a jego przełożenie do łóżka okazało się nie takie trudne :)

Od tego momentu chusta towarzyszy nam częściej - jest w pogotowiu w nocy gotowa, by służyć pomocą. W obliczu świątecznych przygotowań przydała się przy robieniu porządków - przytulony do mnie synek towarzyszył np. podczas obcierania płytek czy powieszania prania, był blisko, tyyyyle się działo ciekawych dla niego rzeczy i tyyyyle widział :)

Dostrzegam coraz więcej atutów chustowych (poza wspomnianymi już tutaj), cieszę się, że w nią zainwestowałam i mogę teraz skorzystać z jej dobrodziejstwa :) Jednak największą radość w temacie chustowym sprawił mi mąż, który zdecydował się spróbować ponosić smyka w ten sposób. Moi mężczyźni spędzali wtedy swój męski czas, dając mi tzw. "wychodne". Ich widok w chuście był przeogromnie rozczulający, mogliby służyć za ilustrację do definicji słowa bliskość, a ja czułam dumę i radość. Wyglądali tak uroczo, że najchętniej zostałabym z nimi. Po powrocie przywitały mnie dwie zadowolone buzie, już bez chusty, bo synek w międzyczasie przysnął i z sukcesem bez przebudzenia został przeniesiony do łóżka.

Jednym słowem - polecamy! :)

2 komentarze:

  1. Moi chłopcy też mają wychodne chustowe spacery do parku i oboje bardzo to lubią - ja zresztą też ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to super! Moi obecnie spacerują wózkowo po dworze, a chustowo w domu, ja podobnie, jakoś nie mam odwagi wychylać się z synem w chuście na mrozy.

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny, będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Za wszystkie spostrzeżenia i wsparcie - dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...