źródło:kolejkowarewolucja.pl |
"Kolejkowa rewolucja" to akcja, która ma na celu ułatwienie życia przyszłym mamom, a konkretnie aspektu robienia zakupów. Organizatorzy zachęcają do wywieszenia w widocznym miejscu w sklepie kartki informującej o pierwszeństwie kobiet w ciąży podczas stania w kolejce oraz do zgłoszenia takich przyjaznych mamom sklepów.
Na każdym etapie ciąży kobieta ma prawo gorzej się poczuć - w takich momentach przyszła mama może mieć duże trudności w ustaniu w długiej kolejce (lub nawet w krótkiej). W trakcie ciąży parokrotnie korzystałam z przywileju bycia przepuszczoną bez kolejki lub stania w mniejszej kolejce niż nie-ciężarni, parokrotnie musiałam o takie prawo walczyć.
Dwa miejsca, w których mam większą odwagę do walki o wcześniejsze przepuszczenie to moja przychodnia oraz market, w którym robimy duże zakupy. O dobrych przykładach warto mówić głośno, więc podam też nazwy - przychodnia to Lux Med (oddział w Poznaniu, a konkretnie w Starym Browarze), a market to Auchan (a konkretnie w Komornikach).
W przychodni spotykają się przeróżni pacjenci, nie tylko kobiety w ciąży. Przychodząc na jakąkolwiek wizytę czy badanie, pacjent najpierw stoi w kolejce do rejestracji, a dopiero potem udaje się pod wyznaczony gabinet. Często drugi raz stoi się w kolejce po wizycie lub badaniu, by np. umówić termin kolejnej wizyty. W placówce tej przy ladzie w rejestracji oraz na drzwiach gabinetu zabiegowego widnieje napis, że "kobiety w ciąży obsługiwane są poza kolejnością". Nauczyłam się korzystać z tego prawa, szczególnie w ostatnim czasie, gdy coraz trudniej mi ustać. Napis dodaje mi odwagi w walce o ten przywilej pierwszeństwa. Jak to robię? Zwykle pytam, czy ktoś z osób przede mną jest w ciąży/ też korzysta z pierwszeństwa lub staję z boku w pobliżu rejestracji i mówię pani rejestratorce, że jestem obsługiwana poza kolejnością.
Podobnie sprawa wygląda w markecie, w którym wyznaczona jest "kasa pierwszeństwa dla kobiet w widocznej ciąży". W tym miejscu nie wiedziałam, kiedy mogę rozpocząć starania o bycie przepuszczoną, tzn. od kiedy uznać, że nasz synek jest już widoczny dla świata. Gdy brzuszek był obiektywnie widoczny i nie do pomylenia z inną przypadłością niż ciąża, rozpoczęłam próby korzystania z wcześniejszego rozładowania zakupów przy kasie. Zwykle wystarczyło zapytać kogoś, kto jeszcze się nie wypakował ze swoimi zakupami, czy też korzysta z pierwszeństwa, czy jest w ciąży i ludzie przepuszczali.
Dwa razy spotkałam się z sytuacją, gdy "nasza" kasa była zamknięta - raz wystarczyło poprosić przechodzącą panią z obsługi i specjalnie dla nas otwarła na chwilę inną kasę, a raz pani rozpoczynająca swoją zmianę na innej kasie "zgarnęła" nas ze sobą. W obu sytuacjach życzliwie porozmawialiśmy z kasjerkami doceniając ich miły gest.
Ostatnio z kolei spotkałam się w tej specjalnej kolejce z kobietą, która wciskała mi prosto w oczy, że też ma pierwszeństwo (jest w ciąży) i dopiero włączenie się do tej rozmowy jej zdziwionego partnera zdemaskowało jej kłamstwo i jak niepyszna oddaliła się do innej kasy...
W opisanych miejscach, mimo napisu, nie mogłam liczyć na życzliwe przepuszczenie innych osób (pacjentów czy klientów) samych z siebie. Ludzie w dziwny sposób utrzymują wzrok na linii twarzy i zdają się nie dostrzegać ciążowego brzuszka, choćby mieli się o niego potknąć... Dlatego tym bardziej popieram akcję "Kolejkowa rewolucja"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, będzie mi miło, gdy zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Za wszystkie spostrzeżenia i wsparcie - dziękuję :)